Kamienny krąg

-Stop!- Rassiel rzuca się między Nunu, a fanatycznych wyznawców.- Nie jest naturalne wzajemne zabijanie, nie pomoże to nam, a raczej wzbudzi gniew pani natury Temerry. Spróbuj kogoś uratować niż zabijać, sprawi ci to więcej radości.
Rozpościera ręce w górę.
-Stań koło mnie i obserwuj moje poczynania, wlej w nich dobro, spokój i opanowanie.- Wznosi modlitwę do Fannarel głośno i dobitnie podkreślając każdy wyraz.

Nunu opuścił miecz, po czym rzekł: Masz rację. Ale że tak zapytam, dlaczego mnie, osiemnastolatka, który z inkwizycją nie ma nic wspólnego, uznaliście za ich członka? Wolę modły w ciszy i spokoju. Przeżylibyście taki dramat, co i ja, to byście to zrozumieli - po czym dezaktywował zaklęcie opieki.

NARCYZ && RASSIEL
Członkowie kultu przystanęli. Ich przywódczyni założyła ręce. Przez chwilę stała w milczeniu, po czym zaczęła mówić.
- Nie chcesz uczestniczyć w naszych rytuałach, choć mienisz się współwyznawcą, to raz. Krytykujesz je, mówiąc o logice i tak dalej - to dwa. I w końcu, co najważniejsze - zagroziłeś nam płomieniami, to trzy. Złóż przysięgę, że nie jesteś poplecznikiem Inkwizycji - ale nie na nasze bóstwo, bo jeśli jesteś naszym wrogiem i tak jej nie dotrzymasz, prawda? A potem najlepiej będzie, jeśli pójdziecie swoją drogą... a pan od płomieni znajdzie sobie inną religię. Bo chyba do nas nie pasuje.

Nunu nie patyczkując się, odparł: Po pierwsze, takie rytuały nie pasują do mojej mentalności, wolę spokój. Dwa, w amoku radości po wypiciu waszej "mieszanki" można zrobić coś głupiego, pod wpływem logiki - nie. Trzy- gdybym Was podsmażył, to może sama bogini zjawiłaby tu się. Przysięgi nie dostaniecie. Nikt nie będzie mi mówił ot tak, co mam robić, a szczególnie ktoś, kto próbuje narzucić mi coś, co jest wbrew mojej woli. Gdyby wam też zabito rodziców, to wiedzielibyście, dlaczego wolę logikę nade hulankę. Nie wiecie jaki to ból, nie wiecie, jak pod wpływem emocji można zareagować, zrobić coś, co potem się żałuje. To wolny kraj, mogę wyznawać takiego boga, jakiego chcę i modlić się do niego jak chcę. Widać nie umiecie akceptować tego, że ktoś nie ulega waszym wpływom, trunkom, gadaniom i reszcie. Szukacie ludzi, na których łatwo wam przyjdzie wpłynąć, potem wlewacie w nich ten trunek i proszę, oto efekty - wskazał na faceta otoczonego fioletową poświatą, po czym powiedział: Mogę wam na moje własne życie przysiąc, że nie należałem do Inkwizycji, bo i po co? Cenię sobie wolność wyznania i poglądów, ale Wy widać nie, bo chcecie narzucić mi swój własny schemat. Dla bogini chyba nie powinno liczyć się to, jak kto się modli, lecz z jaką żarliwością to czyni, czy czyni to szczerze, a nie dla tego, by go chwalono. Wy, chcecie zrobić z siebie wiernych wyznawców, chroniących ją przed takimi jak ja, którzy wolą iść swoim schematem, zamiast przyswoić wasz. Tak, najlepiej skreślmy takich ludzi, oni są inni - to są wasze myśli. Nie muszę umieć w nich czytać, widać to po waszych twarzach. Całe to społeczeństwo, jakie tworzą ludzie- ciągnął - to jeden wielki mur. Każdy z nas jest taką cegłą. Wam nie wystarczyło pozostać szarymi ludźmi, chcecie się wybić ponad innych. Rozumiem to, każdy chce i zasługuje na bycie wyjątkowym. Ale granica i szkopuł tkwią w tym, by nie narzucać innym swoich poglądów. Chcecie uczynić z nich swoje wierne kopie, wyznawców Temerry. Lecz wy chcecie, by to was wielbili, nie ją, bo niby po co próbowaliście narzucić mi taki, a nie inny sposób modlitwy. Słabe umysły, ludzie pozbawieni celu - takich właśnie szukacie. Ja taki nie jestem. Próbowalibyście mną manipulować - proszę bardzo, możecie dostać kulą ognia. Szukaliście głupca, ale trafiliście na kogoś lepszego od siebie. Nie chcę się wywyższać, wolę ascezę, ale jeśli chcecie praktykować taki styl życia, proszę bardzo, ja Wam nie zabronię, ale zaś proszę, żeby była jakaś sprawiedliwość i żebyście się nie czepiali tych zasad którymi się kieruję i czynów, które popełniam. To moje życie, jeśli postanowię sobie być ubranym w różowy habit - moja sprawa. Będę chodził z fajką w zębach paląc najsilniejsze zioła, jakie są - moja sprawa. Ja nie pcham się w wasze życie i wy nie róbcie mi chlewu w moim. A teraz wybaczcie, ale gdzie Cię nie proszą tam kijem wynoszą, więc miłego sabatu - po czym poszedł w kierunku dworu patrząc z miłym uśmiechem na Rass.

NARCYZ && RASSIEL
- To twoja sprawa w co wierzysz i jak wierzysz... Dopóki robisz to zaciszu. Ale kiedy wchodzisz między wrony, musisz krakać jak i one. - stwierdza przywódczyni. - A ascetyczny wyznawca Temerry, to lekko... absurdalne.
Ale wciąz nie dałeś przysięgi, że nie jesteś członkiem Inkwizycji! Nie obchodzą mnie twoje problemy duchowe, tylko bezpieczeństwo mojego kultu. Lepiej złóż tą przysięgę, a jeśli nie... zauważ, że twoja przyjaciółka stoi pośród nas - wskazuje ręką na Rassiel.

Nunu przystanął, po czym rzekł: O nią jestem całkowicie spokojny, bo de facto nie jest wam nic winna.Przecież generanie największym plugastwem waszego "świętego miejsca" jestem ja, więc sobie idę. Zresztą, mam taką okropną chęć, żeby zrobić jedną rzecz, ale wolę nie. Żegnam - po czym ruszył w kierunku dworu.

-Możecie mnie posłuchać?- Nunu już odszedł. Rass odetchnęła, czując, że popełniła błąd wypijając napój, teraz była zdekoncentrowana, w razie walki nie sposób było choćby trafić w przeciwnika.- Powiem wam dlaczego tutaj przyszliśmy.- Usiadła na kamieniu podkurczając nogi.- Podczas pewnej walki z nieprzyjacielem, nasz brat stracił rękę, próbowaliśmy się dowiedzieć u różnych źródeł jak i czy możliwe jest przywrócenie jej na nowo. Powtarzano nam, że bogini Temerra, władczyni natury, mogłaby uzdrowić brata, w innym miejscu dowiedzieliśmy się, że są wyznawcy tejże bogini.- Wskazała na obecnych.- Którzy mogliby uprosić łaski u Temerry dla naszego brata. Udaliśmy się tedy w to miejsce i chcieliśmy coś zdziałać, jednak wyszło jak wyszło.

Rass wstała, zrobiła ukłon i poszła w stronę dworu.

NARCYZ && RASIEL
- Stać! - powiedziała kapłanka. Teraz w jej głosie słuchać wyraźny gniew. Pochyla się i dotyka ziemii. Narcyz czuje wstrząsy ziemi - nie jest w stanie utrzymać równowagi i przewraca się na glebę. Zaraz zostaje złapany przez dwóch kulystów. W tym czasie inna dwójka przytrzymuje Rassiel.
- Powiedziałam, że ma być przysięga i będzie. - mówi kapłanka. - Macie oboje przysiąc, że to co mówi ta dziewczyna jest prawdą i nie jesteście agentami Zakonu - albo jednak ta noc zakończy się bardzo nieprzyjemnie!

(Reqin -aż tak źle nie jest. Hipotetycznie Twoja postać może trafić, tylko, że byłoby to utrudnione... Ale ponieważ reszta też to piła, nie byłoby aż tak tragicznie Very Happy

).

Nunu będąc w tej niewygodnej sytuacji postanowił zaryzykować i podjął próbę złapania jednego z kultystów za genitalia, by móc zadać mu dotkliwy ból poprzez ich ściśnięcie i wyzwolić jedną rękę.

NARCYZ && RASSIEL
Narcyz z całej siły zaciska dłonie na organie kultystu. Mężczyzna zaczyna kląć i krzyczęć wniebogłosy. Roźluźnia uścisk.
- Co ty robisz, do k..y nędzy? - pyta jego towarzysz.

Nunu korzystając z wyswobodzonej ręki uderza łokciem w twarz cierpiącego kultystę, po czym uderza z całej siły w twarz drugiego mężczyznę.

NARCYZ && RASSIEL
Narcyz uderza łokciem w pokrzywdzonego już mężczyznę - nie widać większego efektu, tak samo jak jęczał, tak jęczy.
Natomiast w drugim przypadku Nunu całkowicie chybia. Zaatakowany wyznawca wykręca mu rękę. Narcyz czuje ból.

Nunu korzystając z tego, że mężczyzna trzyma jego rękę kieruje dłoń nadgarstkiem na jego twarz, skupia się, po czym wypala ognistym pociskiem.
Bilans mocy: 28 - 4 = 24

Już prawie sama zaczęła wierzyć, że Nunu jest inkwizytorem. Przychodziły jej do głowy dziwne, śmieszne myśli, do tego działanie eliksiru spowodowały, że Rass wybuchła głośnym śmiechem. Mając koło siebie dwóch dryblasów trzymających ją za ręce, a sama nie będąc zbyt silna nie mogła w żaden sposób pomóc swojemu towarzyszowi. Miała wszak do wykorzystania nogi, ale rozum jej podpowiadał, że jej kopnięcia czy wierzganie nie wzruszą żadnego z tych żywych głazów. Czyż nie specjalizuję się w zasadzkach? Ale jak tutaj założyć zasadzkę bez użycia rąk? Ehhh, zły pomysł.

NARCYZ && RASSIEL
Narcyzowi udaje się wymanipulować wolną rękę, tak aby wystrzelić pocisk w twarz trzymającego. Kultysta krzyczy z bólu. Narcyz czuje na sobie kilka iskier - jednak to była bardzo bliska odległość. Wyznawca puszcza czarodzieja.
Kapłanka klnie i rusza w stronę Rassiel, wyciągając z zanadrza sztylet.

(Nie wiem czy wiesz Reqin, ale jedną z osób trzymających Twoją postać jest kobieta - wszak było trzech facetów, dwóch trzymało Narcyza, więc Rassiel może tylko jeden - zresztą napisałem, że trzyma ją dwójka, nie dwóch Very Happy

A o mężczyźnie też nie pisałem, że jest jakimś bykiem czy głazem.)